A w międzyczasie jak zwykle czytadełko, ale... nie do końca "czytadełko"...
Bierzesz do ręki książkę Barbary Wysoczańskiej i przenosisz się w miejsce,
gdzie toczy się akcja danej powieści...
Kiedy przypadkiem trafiła do mnie pierwsza książka Tej autorki, pomyślałam "gruba"
i trochę ją przekładałam... jeszcze nie teraz... innym razem...
Az pewnego dnia, przyszła na nią pora i WSIĄKNĘŁAM.
Tak po prostu i zwyczajnie mnie zauroczyła.
Oczywiście przeczytałam jednym tchem i zapragnęłam mieć wszystkie.
No i mam... Jak się okazuje, wszystkie "grube". Mimo tego, dochodzisz do końca i czujesz niedosyt.
Zaczyna działać wyobraźnia, co mogło wydarzyć się dalej, jak potoczyły się dalsze losy.
Dlatego pomiędzy jedną a drugą powieścią, robię "przerwę inną książką", żeby za bardzo się nie wczuwać i nie mylić bohaterów.
Teraz czekam na kolejną powieść i jak zdradziła sama autorka, pojawi się jesienią i będzie również z historią w tle...
Zapisuję pozycję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, że odkładałam, bo książka gruba, a potem przeczytałam tak szybko i chciałam więcej. :) Już sam tytuł i co nad nim budzi ciekawość, by sięgnąć po książkę. Pozdrawiam cieplutko, radosnego dnia i jeszcze wielu miłych chwil z książkami. <3
OdpowiedzUsuńJa ostatnio wróciłem do Dołęgi-Mostowicza. Ale ciągle brakuje czasu na intensywniejsze czytanie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)